Miłość z ogłoszenia
Ona Opowiadania erotyczne

Miłość z ogłoszenia

– A jednak to zrobiłam – powiedziałam sama do siebie zamykając laptop. Założyłam konto w internetowym biurze matrymonialnym i umieściłam tam swoją ofertę. Założyłam się z Kaśką, że odważę się na takie szaleństwo i dopięłam swego. Kaśka to moja koleżanka z biura i jednocześnie najlepsza przyjaciółka. Z natury jestem osobą konserwatywną, tradycjonalistką, do szaleństwa podchodzę z dystansem.
– Ty nawet sex uprawiasz tylko z facetami, których dobrze znasz – śmiała się Kasia. W sumie miała rację. Jak każda kobieta potrzebowałam bliskości fizycznej, czyli seksu. Nie miałam męża, więc musiałam sobie radzić w inny sposób. Czasami wystarczył wibrator, były jednak momenty, gdy konieczne stawało się użycie narzędzia naturalnego, czyli męskiego penisa. Nie gardziłam oczywiście językiem swojego kochanka, który w ten sposób pieścił moją cipkę, wzbudzając we mnie fale rozkoszy. Poczułam jednak, że bliskość fizyczna to za mało, miałam trzydzieści pięć lat, najwyższy czas, by się ustatkować i zacząć życie na prostej drodze, bez zakrętów i rozwidleń. W wolnych chwilach przeglądałam oferty matrymonialne mężczyzn na stronie z ogłoszeniami matrymonialnymi, jednak nie potrafiłam znaleźć właściwego faceta. Dwa dni później zajrzałam do skrzynki meilowej, założonej na potrzeby tego portalu. Ku mojemu zaskoczeniu było tam kilkanaście wiadomości.

Kilka odrzuciłam od razu. Nie interesują mnie szybkie numerki ani sprawdzanie dopasowania cielesnego, nie zamierzałam także wiązać się z gejem, który szukał przykrywki dla swojej drugiej twarzy, jak to pięknie ujął. Nie chciałam także matkować cudzym dzieciom, gdyż ich ojciec jest kierowca tira, bycie kurą domową także mnie nie interesowało. Jeśli wszystkie odpowiedzi na ogłoszenia matrymonialne kobiet mają taki charakter, to ja wolę zostać sama do końca życia i jeden dzień dłużej. Po wstępnej weryfikacji zostało ośmiu facetów, z którymi rozpoczęłam znajomość wirtualną. Byłam ostrożna, rozważna i jednocześnie romantyczna. Założyłam, że zgodzę się na spotkanie dopiero, gdy będę miała pewność, że jest to facet godny zainteresowania. Trzech odpadło w przedbiegach, wyglądało na to, że mieli inne priorytety niż ja. Michał znalazł partnerkę w nocnym klubie, o czym uczciwie mnie poinformował. Osobiście nie byłam zwolenniczką nocnych klubów, a o kobietach korzystających z tego typu atrakcji miałam zdanie takie, jakie miałam, byłam jednak wdzięczna facetowi za to, że napisał prawdę. W finale znalazł się Tomasz i Artur. Spotkałam się z obydwoma.

Tomek był bardzo przystojny, choć wydał mi się zbyt pewny siebie, taki trochę lowelas, przez większość naszego spotkania, którego nie chcę nazywać randką, debatował o swoich erotycznych podbojach, nie szczędząc mi pikantnych szczegółów. Nie wiem, czy to była sugestia, czy też propozycja, prawdę powiedziawszy nawet nie chcę o tym wiedzieć. Artur okazał się brzydki jak noc. Rudy, chudy i piegowaty. Chciałam uciec, gdzie pieprz rośnie, jednak postanowiłam dać mu szansę. Okazał się zabawnym i inteligentnym rozmówcą.
– Jeden podoba mi się fizycznie, a drugi psychicznie, kogo mam wybrać? – radziłam się Kaśki, relacjonując przy tym przyjaciółce przebieg tych niby randek.
– Zdecydowanie tego psychicznego! No, przynajmniej ja bym tak zrobiła… – odpowiedziała Kasia. Idąc za jej radą zaczęłam spotykać się z Arturem. Nie żałuję swojej decyzji. Uroda to nie wszystko, najważniejsze to, co człowiek ma w duszy, a dusza Artura jest bardzo piękna. Usunęłam konto, zniknęły tez moje ogłoszenia matrymonialne, nie są mi już potrzebne.