Każdy ma jakąś rodzinę o której słyszał, albo widział raz, czy dwa razy w życiu. My, mieliśmy taką mieszkającą w Rzeszowie i Olsztynie. Nawet nie bardzo wiedziałem, kto wchodzi w jej skład i jakie to będzie pokrewieństwo. Coś, jak siódma woda po kisielu. Raz nawet prosiłem o wyjaśnienie tego pokrewieństwa babcię i przez pół godziny słuchałem wywodu, choć zgubiłem się po dwóch minutach. Dlatego nieźle zdziwił nas telefon od Rzeszowskiej gałęzi naszej rodziny. Okazało się, że chcieliby podesłać nam swoją córkę Wiktorię na wakacje. Stwierdzili, że przyda jej się szkoła, jaką daje ciężka praca na wsi. Między wierszami wyczytaliśmy, że mają z nią jakieś problemy.
Wyjechałem po nią do większego miasteczka żeby nie musiała błądzić, szukając zapadłej dziury w Lubelszczyźnie. Stałem oparty o barierkę przystanku, gdy nadjechał autobus. Patrzyłem na wysiadających usiłując zgadnąć, która z dziewczyn będzie moją odzyskaną kuzynką. Lecz, gdy tylko się ukazała jakoś wiedziałem, że to ona. Najpierw zobaczyłem długie, opalone nogi w czarnych szpilkach. Potem króciutką spódniczkę, obcisłą bluzeczkę i dwie kule piersi. Kuzynka była piękna. Błękitne oczy, zadarty nosek, pełne usta. Długie i chyba farbowane rude włosy spływały jej na ramiona. Ostry makijaż przykrywał to wszystko jak sprej wandali, dzieło sztuki.
– Wiktoria, prawda?
– Tak, a ty jesteś….? – Jej głos był zimny, jak arktyczny wiatr.
– Kuba – odpowiedziałem myśląc jednocześnie, że mamy kłopoty. Dziewczyna była ewidentnie wściekła z powodu zesłania do najgorszej dziury w Polsce. Postanowiłem udawać, że nic nie widzę.
– Witam kuzynko – uśmiechnąłem się szeroko, co tylko wkurzyło ją jeszcze bardziej – Chodź, tu niedaleko stoi moje auto.
Tak jak przypuszczałem, całą drogę przejechaliśmy w milczeniu.
*
No i się zaczęło. Piękna kuzynka w domu, mogła być błogosławieństwem, ale niestety nie ta. Ta, chodziła wściekła od rana do wieczora. Warczała na wszystkich wokół. Plan rodziców na kształtowanie charakteru poprzez pracę, runął na całej linii. Krzewy malin drapały jej delikatną skórę, słońce prażyło niemiłosiernie, a za wypielęgnowane paznokcie wchodził bród. Nawet kultowa praca w polu, czyli sianokosy nie spodobała jej się ani trochę. Za to ten pierwszy raz, gdy zobaczyłem ją niezbyt ubraną, wart był tych fochów. Wracała właśnie z łazienki do swojego pokoju, gdy ją mijałem. Cieniutka koszulka nocna, szczodrze wypełniona przez jędrne piersi. Skąpe bawełniane majteczki opinały jej pupę, podkreślały wzgórek łonowy i wcinały klinem między płatki cipki. Zmyła już tandetny makijaż i wyglądała anielsko. Dużo seksowniej niż w tych wszystkich tapetach. Wróciłem po tym do siebie i waliłem konia jak szalony przez całe dziesięć sekund zanim trysnąłem na podłogę. Potem jeszcze wielokrotnie widziałem ją w takim delikatnym negliżu. Weronika lubiła chodzić po całym domu w skąpych stringach i staniku, albo w koszulce z sutkami przebijającymi materiał prawie na wylot. Tak w ogóle, to było w niej to coś co trudno opisać słowami . Poruszała się i mówiła w taki sposób, że każdy od razu widziałby ją klęczącą przed nim z majtkami opuszczonymi na kolana. Ja starałem się tego unikać.
Bądź, co bądź była moją kuzynką.
To zdarzyło się, gdy wracałem z drugiej zmiany w fabryce. Nudna praca na osiem godzin przy spawaniu różnych dupereli. Nic lepszego w tych okolicach nie dało się znaleźć, ale nie narzekałem. Lepsze to niż nic. Była już prawie północ, gdy wchodziłem do domu. Nie musiałem zapalać światła, bo wszystko tu znałem na pamięć. Przechodząc obok pokoju Wiktorii usłyszałem ciche jęki i hurgot jaki wydaje przesuwany mebel. Przystanąłem zdziwiony. Jęki nie skojarzyły mi się z bólem, a wręcz przeciwnie. Przyłożyłem ucho do drzwi. Tak, słyszałem wyraźnie jak dziewczyna pojękuje rytmicznie. Odwróciłem się na pięcie i cicho wyszedłem z domu.
Po drabince do winogronu wspiąłem się na balkon i przez okno zajrzałem do pokoju Wiktorii. Od razu zobaczyłem Marka. Mój kumpel stał goły i trzymając Wiktorię za biodra ostro ją posuwał. Kuzynka klęczała na oparciach fotela, tak żeby pośladki znalazły się na poziomie bioder chłopaka. Jej ręka szaleńczo pieściła cipkę, tak że dwa palce prawie znikały wśród mięsistych płatków. Pierwszy raz widziałem kuzynkę nago i był to widok niesamowity. Nie mogłem oderwać oczu od kołyszących się w znajomym rytmie ciężkich kul piersi. Od napiętych mięśni na smukłych nogach. Patrzyłem jak zagryza drobne białe ząbki na drugiej dłoni starając się powstrzymać co głośniejsze jęki rozkoszy. Widać było, że jeszcze chwilę i odleci. Nagle Marek wyprężył się, wbił głęboko w miękką cipkę aż Wiktoria jęknęła głośniej. Jak ogłuszony postąpił dwa kroki w tył i ciężko klapnął na podłogę. Wpatrywał się tylko bezmyślnie między nogi mojej kuzynki, na jej cipkę i spływającą między płatkami kroplę spermy, a jego mokry fiut opadał powoli. Wiktoria jęknęła rozczarowana, ale tylko przyspieszyła ruchy palców. Zamknęła oczy i zmarszczyła brwi, koncentrując się na jakiejś fantazji, albo uczuciu. Trwało to dłuższą chwilę, ale w końcu i ona osiągnęła orgazm.
Orgazm kobiety, to coś pięknego. A u mojej seksownej kuzyneczki zdawał się jeszcze piękniejszy. Żałowałem, że nie widzę jej twarzy, ale to w jaki sposób reagowała wystarczyło. Widziałem jak wyginają się jej plecy, jak porusza się jej ciało, jakby nabijała się na fiuta którego już nie było. Jak zaciska uda na swojej dłoni i jęczy w oparcie fotela. Wspaniały widok. Niestety nie mogłem tego dłużej przeciągać. Jeszcze chwila i mogli mnie zauważyć.
Bądź co bądź, była moją kuzynką do cholery.
Wiedziałem już, jakiego rodzaju problemy mieli z nią jej rodzice, ale tak naprawdę to nie było nic złego. Każdy ma prawo do seksu. Podziwiałem dziewczyny, które to lubiły. Przy samych świętoszkach i czekających do ślubu świat byłby nudny.
Zmieniłem zdanie po tygodniu. Teraz, gdy wiedziałem na co zwracać uwagę, widziałem więcej. Marek już się więcej nie pojawił. Na drugi dzień, po mszy na którą zaciągnęła ją moja matka, Wika kokietowała Adama. Słyszałem wieczorem jak wymyka sią schodząc po tej samej drabince, po której ja wszedłem by ją podejrzeć. Zaczęły docierać do mnie ciekawe wiadomości. Z tego co mówili koledzy, Wiktoria dała się przelecieć sześciu chłopakom z trzech okolicznych wsi, a dalszym trzem zrobiła loda. Powoli dowiadywali się o niej wszyscy w okolicy trzydziestu kilometrów i ściągali pod nasz dom.
Miarka się przebrała. Jeśli czegoś nie zrobię to reputacja naszej rodziny będzie warta tyle co nic. A ona?
W końcu, była moją kuzynką.
Zacząłem myśleć, główkować. Po co Wiktoria dawała się rżnąć jak byle dziwka? Dlaczego po jednym, góra dwóch takich razach zmieniała faceta? Dlaczego ubierała się tak, że więcej ciała miała odkryte niż zakryte? Dlaczego, po domu chodziła prawie nago? Myślałem o tym cały czas. W pracy prawie straciłem przez to rękę, ale plan jaki się wykluł w mojej głowie był tak śmiały i jednocześnie tak absurdalny, że sam nie wierzyłem w jego powodzenie.
*
– Hej! Wika chodź, mama kazała nam nazbierać grzybów na pyzy. – Kuzynka leżała rozwalona na nie pościelonym łóżku w samym staniku, stringach i pisała wiadomość za wiadomością. Zagapiłem się na ten wąziutki paseczek materiału. Jeden brzeg przesunął się lekko i widziałem ten fragment jej ciała, który uczeni nazywają – Wargami sromowymi większymi. Co za nazwa dla czegoś tak delikatnego! Miałem szaloną ochotę poprawić materiał majteczek, a jeszcze większą by wreszcie poczuć pod palcami tę jedwabistą miękkość. Potrząsnąłem głową, by się obudzić. Coraz trudniej było pamiętać, że jest moją kuzynką.
– Serio, muszę?
– Sama wiesz, kształtujemy twój charakter.
Zwlekła się niemrawo z łóżka, błyskając nagimi pośladkami, a ja zamknąłem drzwi, żeby się ubrała. W lesie znalazłem tylko tyle grzybów, by nie nabrała podejrzeń. Naprawdę zaś przez cały czas prowadziłem ją w stronę stawów, które kiedyś należały do bogatego dziedzica, a teraz hodowano w nich karpie. Na tym opierał się mój plan. Stanęliśmy nad stawem. Słońce grzało mocno, woda była czysta i błękitna. Często przychodziły tu okoliczne dzieci by pluskać się w dość płytkiej wodzie. Przez chwilę pozwoliłem by kuzynka podziwiała ten widok, a potem najbardziej zimnym i stanowczym głosem na jaki było mnie stać, powiedziałem.
– Rozbieraj się. – Kuzynka zamarła i widziałem, że zgłupiała. Nigdy tak do niej nie mówiłem i nie dawałem poznać, że interesuje mnie jako kobieta.- Słyszałaś. Rozbieraj się!
– Chyba zgłupiałeś!
Nim zdążyła zareagować, chwyciłem ją za rękę, wykręciłem do tyłu aż krzyknęła i trzymając ją przy sobie wolną rękę włożyłem w skąpe majteczki. Pod palcami poczułem zupełnie gładziutką skórę, a potem wsunąłem palce do jej wnętrza. Jęknęła. Podsunąłem pod jej nos pachnące nią palce i wysyczałem do ucha.
– Cuchniesz jak dziwka. Śmierdzisz! Rozbieraj się i właź do wody!
Puściłem ją. Była wściekła i nie zamierzała się poddawać.
– Ty chory! Pojebany sukinsynu! – krzyknęła. No cóż, przewidziałem i to. Jednym kliknięciem uruchomiłem przygotowany wcześniej filmik w telefonie. Jej własne jęki dobiegające z aparatu sprawiły, że zamarła z ręką uniesioną do ciosu. Pokazałem jej ekran. Stała oparta o bagażnik samochodu, a jakiś nieznany mi chłopak posuwał ją od tyłu. Drugi czekał w tym czasie popijając piwo.
– Zrobiłem to wczoraj jak wymknęłaś się z domu. Mam też kilka innych filmików. Z Markiem na fotelu, na przykład – tu odrobinę mijałem się z prawdą. Miałem tylko ten jeden filmik, ale blef okazał się skuteczny. – Dlatego rozbierzesz się teraz, albo filmik trafi do twoich rodziców.
Dziewczyna stała przez chwilę zagryzając wargi. W kącikach oczu zebrały się łzy, ale nie ustępowałem. Patrzyłem jej w oczy bez mrugnięcia. Poddała się pierwsza. Spuściła wzrok, rozpięła guzik szortów i zsunęła je na ziemię. Po nich trafiła tam bluzeczka, stanik i stringi.
– Do wody! – warknąłem.
Kuląc się i obejmując rękami, weszła po złotym pisku w wodę. – Szybciej, bo za chwilę ktoś może się tu zjawić.
Powiedziałem to specjalnie. Chciałem, żeby Wiktoria miała świadomość, że w każdej chwili ktoś może ją tu przyłapać nagą. Wchodziła w wodę powoli. W takim stawie woda jest zaledwie letnia, najgorsze jest pierwsze zanurzenie. Mogłem, więc patrzeć na jej zgrabniutką figurę. Piękny krągły tyłeczek, który zawsze mnie strasznie podniecał, prosta linia pleców i długie nogi, stopniowo znikające w wodzie. Udawałem, że nic nie czuję, a raczej czuję wyłącznie obrzydzenie. Pozwoliłem by pluskała się tak kilka minut nie mogąc oderwać wzroku od jej unoszących się w wodzie piersi ze sterczącymi z zimna sutkami.
– Dobra. Dosyć tego wychodź – wyszła posłusznie, a gdy stanęła przy mnie znów włożyłem w nią palce i powąchałem. – Lepiej, znacznie lepiej. Siadaj – wskazałem jej przyniesiony tu wcześniej koc.- Zrób sobie dobrze.
– Cooo?
– Onanizuj się. Pobaw myszką. Sama wiesz, już to robiłaś. Widziałem. Chcę żebyś zadowoliła się teraz, przy mnie, a nie szlajała po wsi i dawała dupy byle komu.
Usiadła i rozchyliła z lekka nogi. Niewiele, ale i tak miałem dobry widok na jej skarb. Powoli z wahaniem sięgnęła ręką do rozchylonej cipki. Jej paluszki z czerwonymi paznokciami dotknęły różowych warg i zatoczyły na łechtaczce małe kółeczko. Powoli znalazła swój rytm. Patrzyłem na nią i jej dłoń pieszczącą cipkę, pilnując aby wyraz twarzy nie zmienił mi się nawet odrobinę, by pozostała na niej wyłącznie pogarda. Po króciutkiej chwili kuzynka zaczęła poruszać biodrami nabijając się na niewidzialnego fiuta. Jej ciche z początku jęki niosły się po wodzie. Cały czas patrzyła mi w oczy z wyrazem zdziwienia i zagubienia na ślicznej buzi. Nie upłynęła minuta, a zaczęła szczytować. Z fascynacją patrzyłem jak zmienia się jej twarz. Jak rozkosz wykrzywia jej rysy. Jak otwarte usta zachłannie łapią powietrze. Jak uda zaciskają się więżąc dłoń wciąż przykrywającą cipkę. Pała sterczała mi, boleśnie uciskana przez spodnie.
– Skończyłaś? – spytałem gdy tylko opadła na koc. Korzystałem z ostatniej chwili by nasycić oczy widokiem jej pięknego ciała, rozleniwionego po orgazmie. – No to zbieramy się. Trzeba zebrać te grzyby – i odwróciłem się do niej plecami nie interesując się co zrobi dalej.
*
Wytrzymała kilka dni. Nie wychodziła nigdzie. Zajęła lekturą książki i zrobiła odrobinę milsza, aż pewnego dnia usłyszałem przypadkiem jej rozmowę. Zamknięta w toalecie mówiła do kogoś ściszonym głosem.
– Nie, nie mogę dziś wyjść…. . Nie… . Dobrze, ale tylko loda… . Tak o północy… . Ok do zobaczenia.
Uciekłem spod drzwi i przez resztę dnia udawałem, że nic się nie stało. O dziesiątej grzecznie poszedłem spać. Na wsi wcześnie kładziemy się do łózek. Niektórzy wstają nawet o czwartej by wydoić krowy. Ja miałem odrobinę szczęścia i do pracy chodziłem „zaledwie” na szóstą rano. Na szczęście jutro była sobota i nie czekała na mnie taka pobudka. Przed snem wykonałem kilka telefonów realizując przygotowany wcześniej scenariusz. Gdy tylko zgasły ostatnie światła, ubrałem się szybko i wymknąłem z domu. Z garażu gdzie remontowaliśmy różne graty wziąłem solidny kawał rury i poczekałem sobie na amatora lodów. Dość łatwo zgodził się ze mną, że nie jest to właściwa dziewczyna dla niego i odjechał. Wytoczyłem swoją odziedziczoną po wujku MZ- tkę i cierpliwie czekałem na kuzyneczkę.
Wiktoria pojawiła się punktualnie. Stałem w cieniu drzewa, ją oświetlały uliczne lampy. Patrzyłem jak idzie ulicą uśpionej wsi, tym swoim rozkołysanym krokiem w sukience zbyt krótkiej i obcisłej jak na dziewczynę z tych stron.
Ach, gdyby tylko nie była moją kuzynką.
– Szybko jedźmy zanim ktoś z tych trepów zauważy, że zwiałam.
– Ano jedźmy – odpowiedziałem podnosząc się z siedzenia motoru. Wika zamarła na chwilę. Widziałem, że ma wielką ochotę odwrócić się i uciec. Pamięć o tym jak potraktowałem ją ostatnim razem była jeszcze świeża.
– Nie radzę – odpaliłem leciwą maszynkę i usiadłem na siedzeniu. – Siadaj za mną.
Wahała się, widziałem to wyraźnie. Nie wiem co przeważyło, ale w końcu usiadła za moimi plecami. Ruszyliśmy. Noc była ciepła, gorąca wręcz. Ona miała sukienkę, ja tylko koszulkę. Przez cienką barierę tych dwóch materiałów czułem na sobie jej wspaniałe twarde piersi.
Mknęliśmy przez uśpione wioski, aż światła lamp zlewały się w jedną strugę. Nie spotkaliśmy nikogo. Żaden samochód nie minął nas po drodze. Taka jest zaleta życia na wsi. Jazda z tak wspaniałą dziewczyną przytuloną do mnie i obejmującą mocno warta była wszystkiego, ale wreszcie musiałem się zatrzymać. Dotarliśmy na miejsce. Zatrzymałem motor na skraju stromej skarpy. W dole posrebrzone księżycowym światłem błyszczało sztuczne jeziorko. Kiedyś wydobywano tu żwir, a potem przeniesiono kopalnie dalej. Pełno w okolicy takich małych „jezior”. W lato odbywają się tu dzikie imprezy, pluskać się w wodzie przychodzą całe rodziny, łowi się ryby, rozpala ogniska. Właśnie takie ognisko widzieliśmy teraz na plaży.
– Rozbieraj się! – rozkazałem pozornie bez emocji nie patrząc na nią.
Zawahała się na sekundę, ale zaraz usłyszałem dźwięk rozsuwanego zamka błyskawicznego. Sukienka i bielizna wylądowały obok mnie na siedzeniu motocykla. Poczułem od nich zapach perfum Wiktorii. Westchnąłem zrezygnowany. To co przyjdzie mi zrobić będzie cięższe niż myślałem. Podałem jej rękę, bo ścieżka na plażę była dosyć stroma. Przy ognisku siedziało trzech mężczyzn. Gapili się w płomienie od czasu do czasu któryś grzebnął w ognisku patykiem, albo dorzucił drew. Żaden nic nie mówił. Kiedy wprowadziłem nagą Wiktorię w krąg światła, zerwali się na nogi. Damian, Marcin i Dominik moi najlepsi, najbardziej zaufani kumple. Znaliśmy się od dziecka. Jeśli miałbym komuś ją oddać to tylko im. Mimo to i tak bolało, że to nie ja.
Puściłem dłoń kuzynki i odsunąłem się w tył. Na piasku leżał czteropak piw, tak jak ich prosiłem. Wiem, miałem prowadzić z powrotem, ale na trzeźwo trudno byłoby mi to znieść. Zgarnąłem go, odszedłem na skarpę, usiadłem i otworzyłem jedno. Wreszcie bez skrępowania mogłem patrzeć na Wikę. Stała naprzeciwko trzech facetów. Ogień pełzał po jej skórze pozłacając wzgórza i ocieniając doliny. Moi koledzy wpatrywali się w nią jak w boginie. Choć skrępowani niecodzienną sytuacją, pożerali wzrokiem piękne piersi, płaski brzuszek, wydepilowany wzgórek łonowy, smukłe nogi. Pierwszy przebudził się Dominik, ten zawsze miał najwięcej odwagi. Wyciągnął rękę w stronę Wiktorii. Widziałem, że dziewczyna nie wie czego się spodziewać. Zawahała się chwilę, ale w końcu podała mu swą dłoń.
Bardzo dokładnie wytłumaczyłem im co mają zrobić i jak się zachowywać, ale i tak bałem się czy postąpią właściwie. Nie to, żebym miał o nich tak niskie zdanie, ale Wika była seksowną laską. Mogli zwyczajnie nie wytrzymać i zrobić coś czego nie planowałem. Bałem się, że mogą ją potraktować jak zwykłą dziewczynę. Tak jak traktują ją wszyscy. Jak sama siebie traktuje.
Dominik położył ją na dużym kocu obok ogniska. Damian i Marcin uklękli po obu jej stronach. Jeszcze z wahaniem, zestresowani przesuwali dłonie po jej ciele. Wydawało mi się, że suną po jej piersiach jak po aksamicie. Łyknąłem pierwszy, najlepszy haust piwa i westchnąłem. Wiktoria rozchyliła uda i chłopaki natychmiast zjechali między nie. Każdy chciał się tam znaleźć, poczuć tę cudowną wilgotną miękkość .
Przechyliłem puszkę i wypiłem resztę jednym haustem. Z dołu dochodziły mnie pierwsze ciche jeszcze westchnienia kuzynki. Teraz gdy minęła pierwsza gorączka chłopaki zachowywali się spokojniej. Jeden pieścił i całował piersi. Drugi wplótł palce we włosy Wiktorii i całował jej szyję, ramiona, brzuch. Trzeci, najszczęśliwszy pieścił cipkę.
Otworzyłem następne, piwo. Kuzynka wiła się pod dotykiem sześciu rąk, trojga ust. Jej głośne jęki daleko niosły się po wodzie. Od samego jej głosu, miękkiego i zmysłowego, krew krążyła szybciej. Musiała być już bisko spełnienia. Uniosła się nad kocem, oparta tylko na ramionach i piętach. Dłonie zacisnęła na kocu, mnąc go i szarpiąc. Nawet nie zauważyłem kiedy moja dłoń zaczęła ugniatać twardego fiuta przez materiał spodni. Jęki osiągnęły apogeum i Wika opadła drżąc.
Moi kumple spojrzeli na mnie. Kiwnąłem im głową, a oni cichutko dosunęli się od dziewczyny i zanim zdążyła otworzyć oczy, ulotnili tak jak było w planie. Pewnie myśleli, że sam chcę ją przelecieć.
Ach gdyby tylko nie była moją kuzynką!
Pozwoliłem Wiktorii odpoczywać. Niech cieszy się nocą, gwiazdami, ogniem i spokojem. Niech sobie uświadomi, że właśnie potraktowano ją jak królową. Czyli tak jak należy.
Wziąłem piwo i podałem jej. Siedzieliśmy przy ogniu. Ona naga, ja ubrany, z cholerną erekcją przeszkadzającą przy każdym ruchu. Raz po raz cisnęła mi się na usta prośba, a może raczej błaganie, żeby pozwoliła mi się ze sobą kochać.
Ale do cholery była moją kuzynką.
Popsułbym wszystko.