W ostatnim czasie pracuję jako kierowca samochodu dostawczego, takiego do 3.5 tony, bo pracując na takim nie ma się żadnych limitów godzinowych, więc pracodawcy wykorzystują pracowników do granic możliwości karząc im jeździć niemal non stop. W każdym razie z racji problemów finansowych nie mogłem wybrzydzać i zdecydowałem się podjąć tę pracę. Teraz więc dymam moim autkiem z Polski do Francji. Praca męcząca, nudna i frustrująca. Na szczęście można ją sobie urozmaicić.
I sobie ostatnio ją urozmaiciłem, z przydrożną prostytutką.
Wszystko przez to, że od jakiegoś czasu nie mam kobiety. Pracuję 6 tygodni, 2 tygodnie odpoczywam i zwyczajnie nie mam nawet czasu na to, aby znaleźć sobie dziewczynę. A wiadomo, każdy facet ma swoje potrzeby. Jadąc ostatnio w okolicy Zabrza zauważyłem, że przy drodze stoi młoda, nie pomarszczona, atrakcyjna i zgrabna dziewczyna. Opalona, ciemne włosy. Stwierdziłem, że to jest ten czas, aby spuścić sobie z krzyża. Zatrzymałem się i zaprosiłem Panią do samochodu.
W przeszłości, jeszcze nawet w liceum, rozmawiałem z kolegami o możliwości pójścia na dziwki. Zawsze jednak brałem pod uwagę tylko i wyłącznie możliwość odwiedzenia domu publicznego, w którym zastanę taką bardziej luksusową prostytutkę, która będzie zadbana, czysta, a ja będę pewien tego, że niczym mnie nie zarazi. Mówiliśmy wtedy, że do takiej dziwki przydrożnej iść można jedynie na lodzika. Śmialiśmy się, że laski tego typu robią pewnie więcej lodów niż Algida. No i tutaj też skończyło się na lodzie.
Samanta, bo tak się przedstawiła, zaraz po wejściu do samochodu dostała ode mnie umówioną stawkę, czyli 100zł. Zwykły lodzik, z rozbieraniem i bez żadnych udziwnień. Z połykiem.
Najpierw byłem nieco zestresowany i nie bardzo mogłem się skupić, jednak kiedy dziewczyna ściągnęła swoje ubranko, to wszystko szybko się odmieniło. Przez chwilę nawet zastanawiałem się nad tym, aby może jednak ją zerżnąć, ale stwierdziłem, że to byłoby przegięcie. Nie będę bądź co bądź kochał się z przydrożną dziwką. Kazałem jej mnie pieścić i ssać moją pałę.
Robiła to bardzo dobrze, pieściła moja jądra, a penisa wkładała w gardło tak głęboko, że sam nie mogłem w to uwierzyć. W pewnym momencie wyszliśmy z auta, ona uklękła, a ja ostro i agresywnie dymałem ją w usta, aż z jej oczu pociekły łzy.
Później wyjęła z ust mojego penisa i zaczęła się ręczna robótka, jechała bardzo szybko, przez co poczułem, że powoli zbliżam się do orgazmu. Wtedy wyjąłem fiuta z jej dłoni i wsadziłem do ust. Tam też spuściłem się patrząc, jak Samanta łyka moją spermę.
Czułem, że to dobrze zainwestowane 100zł. A gdyby nie takie atrakcje, to moja praca nie miałaby żadnego sensu.