Tegoroczny lipiec z cała pewnością nie należał do udanych. Właśnie rozstałem się z Iwoną, swoją wieloletnią dziewczyną, szlag trafił wspólny wyjazd wakacyjny, w dodatku straciłem dobre zlecenie. Byłem wściekły i miałem ochotę się upić, ale pić do lustra nie potrafię, a najlepsi kumple wygrzewali się na egzotycznych plażach, ładując akumulatory na kolejny rok. Szedłem szybkim krokiem, przeklinając dzień i godzinę, w której poznałem Iwonę. Nie miałem parasola, więc okryłem głową firmową teczką i starałem jak najszybciej znaleźć we własnym mieszkaniu. Nie zdążyłem zamknąć drzwi, gdy usłyszałem lekkie pukanie.
– Kiego diabła tu nosi – zakląłem pod nosem i z impetem otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazała się młoda, może dwudziestoletnia kobieta, przemoczona nie mniej niż ja.
– Ma pan może telefon? Mój się rozładował, a muszę zadzwonić po ślusarza, zamek się zatrzasnął… W mieszkaniu został Franek… – nieudolnie tłumaczyła dziewczyna. Jednym spojrzeniem zmierzyłem ją od stóp do głów, była ładna, szczupła, miała piękny biust i dość dużą pupę. Sukienka przykleiła się jej do ud, prezentując kobiece krągłości. Czułem, że mój penis staje się coraz grubszy i usilnie próbuje przebić się przez zapięty rozporek. Nie wiedziałem jak zniwelować ten problem, dlatego też jednym ruchem otworzyłem drzwi i zaprosiłem sąsiadkę do siebie. Zazdrościłem temu całemu Frankowi, że ma taką laskę, chciałbym być na jego miejscu.
Moje marzenia wyostrzyły się także dlatego, że brakowało mi seksu.
– Jarek jestem – podałem jej rękę, przerywając tym samym ciszę.
– Ola – odpowiedziała cicho.
– Masz telefon do ślusarza?
– Mam, ale… telefon się rozładował. Wyskoczyłam po cukier do sklepiku, nie przewiedziałam, że drzwi się zatrzasną – tłumaczyła się Ola.
– Tego raczej się nie przewidzi – starałem się na żart. – Nie martw się, idź do łazienki, osusz się ręcznikiem, a ja znajdę z necie numer do ślusarza – zadeklarowałem. Chwilę później Ola wyszła z łazienki, owinięta moim szlafrokiem.
– Pozwoliłam sobie pożyczyć, jestem przemoczona… Trochę wstyd przed ślusarzem… Upiorę i oddam.. – tłumaczyła. Ola w moim szlafroku wyglądała bajecznie. Najchętniej zdarłbym z niej ten szlafrok, ale miałem świadomość, że w mieszkaniu bok czeka na nią Franek… Swoją drogą, musiał to być dziwny facet, skoro boi się burzy. Ślusarz przyjechał w ciągu kwadransa i szybo uporał się z problemem. Ola podziękowała i wróciła do Franka, a ja zostałem sam ze swoimi marzeniami oraz imitacją seksu, jaką zapewnia internet. Następnego dnia Ola przyszła oddać szlafrok. Miała na sobie krótką, seksowną sukienkę i wyglądała jeszcze ponętniej niż poprzednio, o czym poinformował mnie mój puchnący penis.
– Dziękuję. Franek schował się za szafką w łazience, pół wieczoru musiałam szukać biedaczka – powiedziała Ola podając mi szlafrok. – Franek to mój szczurek – dodała dziewczyna widząc moją zdziwioną minę.
– Może wejdziesz na kawę albo lampkę wina – zapytałem uspokojony faktem, że Franek nie jest facetem Oli. Następnie wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Ola, niby niechcący, potknęła się wchodząc do pokoju. Zatrzymała się w takiej pozycji, że jej głowa znajdowała się na wysokości mojego pęczniejącego rozporka, a moim oczom ukazał się jej zgrabny tyłeczek.
Ola energicznym ruchem rozpięła moje spodnie, uwalniając pęczniejące klejnoty. Nie pozostałem dłuży. Zdarłem z Oli sukienkę, pieszcząc jej piersi i jędrne pośladki. Ona także doskonale radziła sobie z moim penisem, ssała, lizała, całowała. Poczułem, że za chwilę eksploduję. Energicznym ruchem odwróciłem sąsiadkę i zdecydowanym ruchem wszedłem w nią od tyłu. Posuwałem ją szybko i miarowo. Moje ruchy przerywały jęki i krzyki Oli, stanowiące najlepsze podziękowanie dla faceta. Od tego czasu ponętna sąsiadka wpada często. Czasami w sukience, czasami w szlafroczku, zawsze z niespożytą energią i ochotą na sex.