Wydawało się, że trzynastka to szczęśliwa liczba dla naszego małżeństwa. W styczniu obchodziliśmy trzynastą rocznicę ślubu, w grudniu nasze bliźniaczki kończyły trzynaście lat. W czerwcu, tuż przed wakacjami, ukończyliśmy budowę wymarzonego domu. Miałam duży dom, piękny ogród i udane dzieci. Na pozór wszystko idealnie, ale wyraźnie czułam, że czegoś w naszym związku brakuje. Nie potrafiłam dokładnie określić, co jest nie tak, ale czułam, że życiowa burza wisi w powietrzu. W lipcu dziewczynki wyjechały na obóz, zostałam sama z Markiem, moim mężem. Mieliśmy wolną chatę, ale cóż z tego, skoro mój ukochany zdecydowanie wolał spędzać czas z kumplami lub śledzić mecze w telewizorze? Gdy kładł się do łóżka, momentalnie zasypiał. Byłam czterdziestoparoletnią kobietą, dojrzałą, ale nie staruszką, miałam własne potrzeby i oczekiwałam, że w ich spełnieniu pomoże mi własny mąż. Próbowałam różnych sztuczek – romantycznej kolacji przy świecach, wspólnej kąpieli, masażu – niestety, bez efektów. Na Marka nie działało nic. Próbowałam z nim szczerze porozmawiać, ale wykręcał się zmęczeniem. Przypadkiem zauważyłam, że mój ślubny przegląda strony erotyczne w Internecie.
Początkowo się zdenerwowałam, nawet bardzo, jednakże po chwili wzięłam nerwy na wodze i postanowiłam dowiedzieć się, co jest przyczyną oziębłości seksualnej Marka. Wiedziałam, że mąż posiada stały login na czacie o charakterze erotycznym, postanowiłam więc pokonać go własną bronią. Założyłam konto używając nicka „ponętna” i zaczęłam czatować z własnym mężem.
– Marzy mi się trójkąt, dwóch facetów i jedna kobieta. W czasie, gdy jeden z nas by ją posuwał, ona zaspokajałaby drugiego – pisał mój mąż dodając, że jest to wyłącznie jego marzenie, bo w rzeczywistości ma żonę, która na taki układ na pewno się nie zgodzi. Cóż, w pierwszym momencie byłam co najmniej zaskoczona, jednakże po chwili przyszedł czas na otrzeźwienie. Napisałam do Marka, że chętnie spełnię jego życzenie, ale pod warunkiem, że pozwoli mi wybrać drugiego partnera. Na początku był niechętny, wspominał, że ma żonę, której nigdy nie zdradził, że będzie lepiej jeśli zostanie z własnymi marzeniami, jednakże po dłuższych namowach udało się go przekonać do eksperymentu. Umówiliśmy się w motelu oddalonym o niecałe 60 km. Byliśmy anonimowi, a więc bezpieczni.
Zgodnie z umową wybrałam drugiego partnera – Patryka, dwudziestotrzyletniego bruneta, któremu obiecałam odpowiednie wynagrodzenie za wykonaną usługę. Zgodził się bez mrugnięcia okiem. Celowo ustaliłam godziny przyjazdu w taki sposób, by Patryk był wcześniej – mieliśmy czas, by ustalić szczegóły. Marek pojawił się punktualnie, pachniał wodą kolońską, a zgrubienie w jego spodniach wskazywało a to, że jest gotowy. Miałam ochotę rozerwać mu rozporek i zająć się jego penisem, umówiłam się jednak z Patrykiem, że to on otworzy drzwi. Tak też zrobiliśmy. Ja wyszłam z łazienki w kusym szlafroczku, pod nim było wyłącznie moje ciało. Marek nie wiedział, co powiedzieć, stał i patrzył na mnie jakby zobaczył ducha. Bez słowa podeszłam do niego i zaczęłam pieścić jego klejnoty. W tym czasie Patryk zdarł ze mnie szlafrok i wziął mnie ostro od tyłu.
– To ja jestem „ponętną” z czatu. Spełniam twoje marzenie – wyszeptałam Markowi do ucha, jęcząc z rozkoszy, jaką zapewnił mi Patryk.